Przejdź do głównej zawartości

kill.me

Wszystko jest tajemnicą  - życie i życie po życiu. A może warto żyć? Nawet jeśli nie dla siebie, to dla innych? Życie jest raz wesołe, raz smutne, jest piękne i okropne. Podejmujemy trud przetrwania. Jesteśmy po to, żeby ten trud dźwigać. 
Tylko co dalej?



Idę się zabić. To życie nie ma sensu. Być samemu, kiedy wokół tyle osób. Co z tego, skoro oni cię nie zauważają, a jeżeli już rzucisz się im w oczy to tylko po to, aby się z ciebie pośmiali. Nie chce takiego życia. Przychodzenia do domu i samotnego egzystowania. Ciągłego ukrywania w bezpiecznej kryjówce, jaką jest pokój. Tam nikt mnie nie skrzywdzi. Tam mogę być w pełni sobą. Wylać cały potok łez do poduszki. Ona wszystko przyjmie. Czy ludzie nie mogą być jak poduszki? Miękcy, dający ciepło. Przyjmujący przytulenie bez zbędnych słów. Nie wygarniający ci wszystkich twoich niepowodzeń, słabości, wad. Jak to jest, że nawet rodzina, która z założenia ma być fundamentem, wylęgarnią, w której masz się nauczyć wszystkiego co będzie Ci potrzebne w dorosłym życiu, gardzi tobą? Również dodaje swoje, do i tak już ciężkiego wora zmartwień. Cały świat dookoła to tylko szarość. Tragikomedia, w której przypadła mi główna rola. Wyróżnienie, które zamiast przynieść sławę i radość przynosi smutek, i cierpienie. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że o to nie prosiłem. Otrzymałem to nie wiadomo od kogo, dlaczego i po co. Czym zasłużyłem sobie na taki podarunek? Bóg ma poczucie humoru, czarnego i cały czas się w tym utwierdzam wstając rano z łóżka, próbując przetrwać kolejny dzień tego bezsensownego życia.

Boję się śmierci. Może nie samego odejścia, bo to zdaje mi się być tak jak z zaśnięciem. Z pewnym zamknięciem powiek zasypiasz i nawet nie wiesz kiedy. Tylko czy teraz się obudzę? Co będzie kiedy otworzę z powrotem oczy? Czy w ogóle do tego dojdzie? Skoro moje życie wygląda tak, a nie inaczej to Boga musi nie być. Bo co, cała nauka kościoła kłamie? Zamiast miłosiernego ojca u góry siedzi zimnokrwisty psychopata, który uwielbia patrzeć na ludzkie cierpienie?

Najgorszą rzeczą, której się obawiam jest ból. Nie lubię go. Nienawidzę. Nie chcę, aby ostatnie chwilę w tym i tak już beznadziejnym życiu były nim przepełnione. Już wystarczająco wycierpiałem. Dlatego wybrałem środki przeciwbólowe. Swoistego rodzaju zaprzeczenie śmierci. Odpłynięcie w otchłań błogostanu, bez bólu. Czy to właśnie jest raj? Dla pewności jednak mam również wódkę i sznur. Zawiąże sobie na szyi pętlę, łyknę tabletki, popiję alkoholem i poczekam na pierwsze znaki działania leków. Wtedy nie będę się wahał. Skoczę. Nic nie będę czuł. Po prostu odejdę.

Na miejsce mojej śmierci wybrałem stary most kolejowy. Oddaje on wszystko co czuje. Szarość i ponurość codziennego życia. Stoi sam, nie zauważany przez innych. Na uboczu. Miejsce idealne dla samobójcy. Wieczorem nikt nie powinien przerwać mojej ceremonii. Wszyscy boja się chodzić tam nocą, ponoć straszy. Dobrze. Może duchy szybciej wezmą mnie z tego świata.

Spakowałem wszystko do plecak i ruszam. Najpierw muszę dostać się do miasta. Jadę ostatnim busem. Oprócz mnie jedzie staruszka i jakaś dziewczyna. Młoda kobieta ciągle na mnie patrzy. Uśmiecha się. Pewnie bawi ją mój wygląd. A masz, naciesz się po raz ostatni. Nie żałuj. Już więcej nie dam ci tej przyjemności. Dzisiaj ostatni raz. Jutro będziesz musiała znaleźć sobie nowy obiekt drwin, kolejnego nieudacznika.

Po dojechaniu na dworzec stwierdzam, że do mostu przejdę się pieszo. Po raz ostatni obejrzę to okropne miasto. Nie boję się żadnych dresów czy innych typków czających się w ciemnych zaułkach, tylko czekających jak jakaś bezbronna duszyczka zawędruję tam, gdzie nie powinna. Macie bierzcie i bijcie! I tak nic nie mam. Życia mi nie szkoda. Możecie nawet zrobić mi tą przyjemność i wyręczyć mnie, w odejściu z tego świata.

Kiedy przechodzę ulicą Mickiewicza, zaczepia mnie jakiś pijaczyna.
- Kierowniku poratuj złotówką.
Stwierdzam, że i tak nic mi z pieniędzy.  Niech sobie kupi chłop alkohol i zapije do nieprzytomności. Ciekawy sposób radzenia sobie z problemami. Odwlekania problemów. Udawania, że nie istnieją. Kiedy jest się w upojeniu zapomina się o wszystkich troskach. Według mnie alkoholicy są tchórzami. Brakuje im odwagi, aby raz na zawsze rozwiązać problem. Mieć go już z głowy. Odejść tam, gdzie problemy nas już nie dosięgną. Mi nie brakuje odwagi. Powinni uczyć się ode mnie.

Wręczam mu wszystko co mam w portfelu. Facet jest strasznie zdezorientowany. Chyba nigdy nie widział tyle pieniędzy. Dziękuje wniebogłosy. A masz chłopie. Idź się upij. Egzystuj dalej w tym beznadziejnym życiu. Przytula mnie. W środku zrobiło mi się jakby cieplej. Dziwne uczucie... 
Most czeka. Idę dalej.

Z kościoła wylewa się potok ludzi. Właśnie skończyła się wieczorna msza. Jakiś młodzieniec pomaga chłopakowi o kulach zejść ze schodów. Ciekawe co mu się przytrafiło. Dlaczego nie może chodzić? Nie ma gipsu więc prawdopodobnie ma sparaliżowane nogi. Okropny wyrok. Nie móc już więcej iść na spacer, do kina. Jak tu zaprosić dziewczynę na randkę? Przyjdziesz po mnie wcześniej i zaniesiesz mnie do kawiarni? To dopiero musi być więzienie.

Postanawiam wejść na chwilę do kościoła. Zobaczyć co tak przyciąga tych wszystkich ludzi. Ostatni raz byłem tu 3 lata temu, na swoim bierzmowaniu. Później stwierdziłem, że odmawianie paciorków jest nie dla mnie. Po co to robić? Czy ktoś w ogóle tego słucha? Jeżeli Bóg istnieje to czemu uwielbia słuchać ciągłego zdrowaś... Nie lepiej puścić muzykę i tańczyć? Więcej rozrywki dla ucha i oka. Dziwny ten cały katolicyzm...

Z każdą kolejną godziną zbliżającą dzień ku końcowi, robi się coraz chłodniej. Siedzenie na metalowym moście jeszcze bardziej potęguje to zimno. Widać stąd piękną panoramę miasta. Nawet nie wiedziałem, że nocą jest ono takie piękne. Nigdy nie wychodziłem po zmroku z domu. W ogóle ostatnio rzadko opuszczałem swój pokój. Był on dla mnie całym moim światem. Wszystko co potrzebowałem do życia, czyli komputer i Internet, w nim było. Zamiar samobójstwa, zmusza mnie do opuszczenia tego kokonu. Nagle okazuje się, że na zewnątrz jest życie. Są inni ludzie w równie beznadziejnej sytuacji, jeśli nawet nie gorszej. Nie wiem czy wolałbym nie mieć nóg, czy mieć swoje aktualne życie. Chwila, czyli nie jest tak źle jak mi się wydawało? Myślę, że to nie prawda. Poziom beznadziejności życia zależy od punktu patrzenia. Pole widzenia rozszerza się jednak kiedy wyjrzy się poza swój nos. Kurde jakie to wszystko jest dziwne... Miałem się zabić... a nagle nie potrafię? Czy to jest tchórzostwo? A może to właśnie jest odwaga? Zamiast zabijać się, stawić wyzwanie życiu. Udowodnić innym, ba zrobić to im na złość i specjalnie żyć. W dodatku jeszcze się uśmiechać. Tak. Tak zrobię. Zabijając się dałbym im tylko tą satysfakcję, że zwyciężyli, że udało im się mnie zgnieść. Słyszysz Boże? Do ciebie też to mówię. Możesz walić mi kłody pod nogi, ale ja się nie dam. Moim celem od teraz będzie wkurzanie was wszystkich. Życie.




Cytat ze wstępu jest fragmentem anonimowego listu, opublikowanego w magazynie "Charaktery", sierpień 2016 r.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

nie chcę żyć w idealnym świecie

Wiem tytuł może przerażać, sugerować, że z autorem jest coś nie tak. Wzbudzać wewnętrzne oburzenie. Zachęcić do czytania, aby móc obalić argumenty autora (na pewno, dlatego dałem taki tytuł!). Już wyjaśniam o co mi chodzi.

szczerość

Długo zastanawiałem się o czym napisać. W głowie obecnie mam taki malutki mętlik, tyle rzeczy do zrobienia, cały czas chodzę rozkojarzony, mając na myśli jedno, a mówiąc drugie. Wiele osób zastanawia się na pewno co z nim nie tak, o czym on bredzi. Super, nie wiedzą o czym myślę, to co mówię wydaje mi się doskonale zrozumiałe, lecz inni mogą tego nie zrozumieć albo co gorsza zrozumieć źle. Dlatego to wszystko wam tłumaczę. I to nazywam szczerością.

o przerwach

Jeśli w przyszłości udałoby mi się złapać złotą rybkę i miałbym możliwość zrealizowania 3 życzeń, myślę, że jednym z nich byłaby możliwość przeżycia niektórych rzeczy ponownie po raz pierwszy. Pierwsze spotkanie z ukochaną osobą, z obecnymi przyjaciółmi, pierwsze westchnienie po pierwszym obejrzeniu ulubionego filmu, przeczytaniu książki, która zmieniła moje życie. Przeżycie tego wszystkiego od nowa, ponowne poczucie tej olbrzymiej fali uczuć - zachwytu, niepewności oraz uczucia, że to jest właśnie to.