Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2017

Nie wierz w siebie

Zastanawiałeś się kiedyś, komu zawdzięczasz to, że jesteś teraz taką, a nie inną osobą? Że znajdujesz się tu, a nie gdzie indziej? Że masz to, co masz? Że myślisz tak, a nie inaczej? Czy to tylko twoja zasługa?

Uczucia

Muszę przyznać, że jestem wewnętrznie rozszarpany. Coś nie daje mi spokoju, poruszyło, a nawet oburzyło. Pewien bardzo ważny temat, o którym bardzo często zapominamy albo uznajemy za mało ważny. Tym czasem on taki nie jest. Jest bardzo ważny. Cholernie ważny. Chodzi o nasze uczucia.

Religia

Wiem, nie mogłem wybrać gorszego tematu. Nikt tego nie będzie czytał. Wszyscy zaczną od tego momentu na mnie krzywo patrzeć. Kolejny świrus. Fanatyk religijny. Czy religia jest nam w dzisiejszych czasach rzeczywiście do niczego nie potrzebna? Czy wszyscy wierzący mają nie równo w głowie?

Kopniaki

Wstyd. Poczucie inności, winy. Okropne uczucie. Czujesz się jakby wszystko wokół zgniatało cię. Rzeczywistość próbuje uformować z ciebie papierową kulkę. Poczucie, że zawaliłeś, że mogłeś to zrobić inaczej, lepiej. Czemu tego nie zrobiłeś? Dlaczego jesteś taki jaki jesteś? Dlaczego musisz wyglądać, zachowywać się inaczej? Straciłeś w oczach ludzi siedzących dookoła ciebie. Dlaczego mam się wstydzić, że mam inną skórę, inny ubiór, moje ciało wygląda inaczej, ciągle zażywam leki, modlę się inaczej? Zachowuję się inaczej. Tego, że Bóg, los, natura, życie poświęciło mi więcej czasu. Nie jestem kolejną, tysięczną, milionową kopią tego samego, idealnego, masowego modelu. Że jestem własnoręcznie wykonany przez jakiegoś stwórcę. Oryginalny. Jedyny w swoim rodzaju. Mam swoje inności. I dobrze mi z nimi. Dzięki nim jestem tym kim jestem. Jestem bardziej człowieczy, poświęcam sobie - swojemu ciału, emocjom, myślom więcej czasu i uwagi. Czuję więcej, złości, że to mi nie pasuje, radości, kiedy

cześć

"Piszę do Ciebie, bo mam taką nieodpartą wewnętrzną potrzebę. Nie mam fioletowego pojęcia co pisać. Spodobałaś mi się, coś mi mówi, że powinienem zagadać. Ta myśl pojawiła się kiedy zobaczyłem Cię po raz pierwszy. W głowie narodziły się tysiące pytań: jak masz na imię, czy masz czas w piątek wieczorem, wolisz głupkowatą komedię, czy horror? Nie wiem jak zacząć, co powiedzieć, żeby się nie wygłupić. Zacząć od Cześć, od Hej, może zadać jakieś pytanie - czy mogę zabrać Ci chwilkę, może potem uda mi się ją trochę przedłużyć. Może mam mrugnąć okiem? Nie, to wyjdzie okropnie. Podejść z kwiatkiem? Nie, pomyślisz, że jakiś nawiedzony, wyśmiejesz, a ja będę stał jak palant w otoczeniu zżerających mnie spojrzeń. Kurczę to może napiszę liścik..." Pierwszy krok jest niesamowicie trudny. Zalewa nas fala tsunami - niepewności, wątpliwości, strachu. Kiedy już się zdecydujemy (jakimś cudem) serce nagle zatrzymuje się, ręce wyglądają jakbyśmy je dopiero wyjęli z wiadra z wodą. Nasz głos

Budzenie

Budzę się. Żadne odkrycie, każdy to robi codziennie. Budzę się ze snu, budzę się do życia. Szczególnie uczę się tego drugiego. Przebudzić z życiowego letargu. Powoli docierają do mnie sygnały z zewnątrz, moje oczy dostrzegają otaczającą rzeczywistość. Kurczę, jednak coś tu jest. Kurdę, można żyć też na zewnątrz, nie tylko wewnątrz.