- Przepraszam nie pomalowałam się.
- Nie szkodzi, ja nigdy tego nie robię.
Wracałem tak jak co dzień busem do domu. Zająłem swoje ulubione podwójne miejsce pod oknem, usadowiłem wygodnie, gotów do podróży. Zazwyczaj wsiadam na początkowych przystankach i na kolejnych postojach ktoś dosiada się do mnie. Dzisiaj była to dziewczyna. Czytałem książkę i w pewnym momencie usłyszałem , czy można się dosiąść. Oczywiście. Fotele nie są moje czemu więc miałbym zabronić, z resztą zawsze ciekawiej mieć kogoś obok. Z racji pogrążenia w lekturze, nasza rozmowa skończyła się na oczywiście. Niestety mam taką przypadłość, że lubię oglądać ludzi, a co dopiero przyjrzeć się współtowarzyszowi podróży. Tak więc było i teraz. Kiedy odwróciłem się w stronę tej dziewczyny, ona nagle odsunęła się i powiedziała mi: przepraszam, ja po wf więc mogę mieć trochę rozmazany makijaż i być rozczochrana. Nie spodziewałem się tego. Ja tylko... chciałem się przyglądnąć... z kim jadę...
Łapię się na tym, że czasami wchodząc do pomieszczenia pełnego ludzi, najczęściej tych nieznajomych, dopada mnie uczucie tego głaszczącego po plecach, spojrzenia innych. Od razu w głowie pojawiają się myśli, kurcze czy nie ubrudziłem rękawa, nie ubrałem podkoszulka na odwrót, boże co jest ze mną nie tak, że się na mnie tak patrzą. Prawda jest jednak taka, że ci wszyscy ludzie nawet nie zauważyli, że wszedłem, a co dopiero jak wyglądam.
Normalne, że chcemy zawsze wyglądać jak najlepiej, tak aby spodobać się innym osobom. Nie ma różnicy czy chłopak, czy dziewczyna. Obie płci zamartwiają się o to samo. Każdy chce, aby inni go polubili, każdy che przypodobać się drugiej płci. Tylko, czy musimy dochodzić do takich skrajności, że obawa o wygląda paraliżuje nas?
Zdradzę wam sekret. Możecie zrobić taki eksperyment i popytać znajomych. Nikt nie zwraca uwagi na to jakiego koloru masz skarpetki, że na prawym bucie masz plamkę, że ubrudziłeś rękaw atramentem (no chyba że jeden jest biały, a drugi czerwony). Ludzie nie widzą takich szczegółów. Śmiał bym powiedzieć ludzie w ogóle na siebie nie patrzą. Kiedy zmieniłem oprawki okularów, kolega z którym siedzę w szkole, zauważył to dopiero po miesiącu. Na prawdę? Ja myślałem, że od razu jak wejdę do szkoły to będzie: wow, ale się zmieniłeś! A tu co, za miesiąc:, chwila ty zmieniłeś okulary? Wydawałoby się, że coś tak WIDOCZNEGO, no bo jakby nie patrzyć to rzuca się w oczy, jest na twarzy, nie może przejść nie zauważone. Szczególnie osoba, która widzi cię na co dzień, cały czas siedzi obok ciebie. A my przejmujemy się takimi, za przeproszeniem, pierdołami jak plamka na bucie.
Podsumowując, drogie panie i panowie. Nie marnujmy czasu na zamartwianie się, że nie mam guzika w koszuli. I tak nikt tego nie zauważy. Może w ogóle nie zauważy, że jesteście. Lepiej czas ten poświęcić na coś pożyteczniejszego. Na zauważenie, że dziewczyna koło was ładnie się uśmiecha. Powiedzcie jej to, w najgorszym wypadku cię polubi.
- Nie szkodzi, ja nigdy tego nie robię.
Wracałem tak jak co dzień busem do domu. Zająłem swoje ulubione podwójne miejsce pod oknem, usadowiłem wygodnie, gotów do podróży. Zazwyczaj wsiadam na początkowych przystankach i na kolejnych postojach ktoś dosiada się do mnie. Dzisiaj była to dziewczyna. Czytałem książkę i w pewnym momencie usłyszałem , czy można się dosiąść. Oczywiście. Fotele nie są moje czemu więc miałbym zabronić, z resztą zawsze ciekawiej mieć kogoś obok. Z racji pogrążenia w lekturze, nasza rozmowa skończyła się na oczywiście. Niestety mam taką przypadłość, że lubię oglądać ludzi, a co dopiero przyjrzeć się współtowarzyszowi podróży. Tak więc było i teraz. Kiedy odwróciłem się w stronę tej dziewczyny, ona nagle odsunęła się i powiedziała mi: przepraszam, ja po wf więc mogę mieć trochę rozmazany makijaż i być rozczochrana. Nie spodziewałem się tego. Ja tylko... chciałem się przyglądnąć... z kim jadę...
Łapię się na tym, że czasami wchodząc do pomieszczenia pełnego ludzi, najczęściej tych nieznajomych, dopada mnie uczucie tego głaszczącego po plecach, spojrzenia innych. Od razu w głowie pojawiają się myśli, kurcze czy nie ubrudziłem rękawa, nie ubrałem podkoszulka na odwrót, boże co jest ze mną nie tak, że się na mnie tak patrzą. Prawda jest jednak taka, że ci wszyscy ludzie nawet nie zauważyli, że wszedłem, a co dopiero jak wyglądam.
Normalne, że chcemy zawsze wyglądać jak najlepiej, tak aby spodobać się innym osobom. Nie ma różnicy czy chłopak, czy dziewczyna. Obie płci zamartwiają się o to samo. Każdy chce, aby inni go polubili, każdy che przypodobać się drugiej płci. Tylko, czy musimy dochodzić do takich skrajności, że obawa o wygląda paraliżuje nas?
Zdradzę wam sekret. Możecie zrobić taki eksperyment i popytać znajomych. Nikt nie zwraca uwagi na to jakiego koloru masz skarpetki, że na prawym bucie masz plamkę, że ubrudziłeś rękaw atramentem (no chyba że jeden jest biały, a drugi czerwony). Ludzie nie widzą takich szczegółów. Śmiał bym powiedzieć ludzie w ogóle na siebie nie patrzą. Kiedy zmieniłem oprawki okularów, kolega z którym siedzę w szkole, zauważył to dopiero po miesiącu. Na prawdę? Ja myślałem, że od razu jak wejdę do szkoły to będzie: wow, ale się zmieniłeś! A tu co, za miesiąc:, chwila ty zmieniłeś okulary? Wydawałoby się, że coś tak WIDOCZNEGO, no bo jakby nie patrzyć to rzuca się w oczy, jest na twarzy, nie może przejść nie zauważone. Szczególnie osoba, która widzi cię na co dzień, cały czas siedzi obok ciebie. A my przejmujemy się takimi, za przeproszeniem, pierdołami jak plamka na bucie.
Podsumowując, drogie panie i panowie. Nie marnujmy czasu na zamartwianie się, że nie mam guzika w koszuli. I tak nikt tego nie zauważy. Może w ogóle nie zauważy, że jesteście. Lepiej czas ten poświęcić na coś pożyteczniejszego. Na zauważenie, że dziewczyna koło was ładnie się uśmiecha. Powiedzcie jej to, w najgorszym wypadku cię polubi.
wspaniałe!
OdpowiedzUsuń