Przejdź do głównej zawartości

i jeszcze ją wbiję

Pasowało by od czasu, do czasu dać oznaki tego, że się żyje. Ruszyć, nawet tak od niechcenia ręką, czy nogą. Szturchnąć osobę obok łokciem. Złapać w dłonie niewidzialną muchę. Zrobić jakikolwiek ruch ciała, żeby pokazać, że żyję. Proszę mnie nie ruszać. Jeszcze żyję.



Kiedy upadam, czy to ze zmęczenia, bo nie mam już sił, by dalej iść, by walczyć albo gdy już przegrałem i chcę się położyć, tak po prostu, by zakończyć swe istnienia, ludzie reagują na różne sposoby. Jest jednak jedna rzecz, którą zawsze zrobią. My człowieki to kochamy. Uwielbiamy wbijać tabliczki. Z magicznymi sentencjami, z cudownymi obrazkami. Wierzymy, że ta śladowa ilość atramentu, farby zmarnowana na tą tabliczkę, posiada magiczną moc. Umie zakląć Boga, przeznaczenie, los, czy w co to jeszcze wierzymy. Że tak jak powoduje wybrzuszenie na płaszczyźnie tabliczki, spowoduje zakrzywienie czasoprzestrzeni. Pomoże przeskoczyć nasze problemy, poda nam metafizyczną, niewidzialną, pomocną dłoń. Wyciągnie z wody, kiedy toniemy w bajorku życia. Tak, kochamy to. A może po prostu jest to utarty schemat, odruch bezwarunkowy, coś co mamy zakodowane w głowie? Działamy na zasadzie akcja - reakcja. Widzę - reaguję. Leży, to wbiję mu taką tabliczkę przed nosem. Niech na nią patrzy, na pewno mu pomoże. Wbiję i mogę iść dalej. Bo w końcu mu pomogłem.


A ja tak leżę i patrzę na tą tabliczkę. Na cholerę mi ona. Tylko zasłania mi słońce, które nie może już przypiekać tak bardzo. Już nie spali mnie na astralny pył nieistnienia. Kiedy tak skupiam całą moją uwagę, percepcję na tej tabliczce, dostrzegam jaka ona jest niedoskonała. Podczas druku tusz rozpłynął się nierównomiernie sprawiając, że co druga literka straciła stopy albo czubek głowy. Gdzie indziej powstał kleks. Deseczka ma naderwany lewy, górny róg. Kiedy wytężam wzrok jeszcze bardziej dostrzegam mikropęknięcia struktury, w niektórych miejscach farba zaczyna się już łuszczyć. Z daleka, podczas przelotnego rzutu okiem tego nie widać. Potrzeba skupienia uwagi, poświęcenia, podobno jakże cennego czasu, na zatrzymanie się. Na przyglądnięcie się tabliczce. Na odrzucenie wszystkich innych odkurzaczy naszej uwagi, myśli niepowiązanych z bieżącą chwilą, z tabliczką.

Leżę wyczerpany, z sił, z życia. Kontempluje brzydotę, niedoskonałość tabliczki. Przy tym wszystkim nie zauważam rzeczy najprostszych, najłatwiejszych do uchwycenia. Najbardziej trywialnych schematów działania. Nie widzę między innymi, że te wszystkie wady tworzą całość - napis. "To nie jest tak, że nie otrzymujemy dobra. Po prostu nie potrafimy (nie chcemy) go przyjąć." Nie zauważam też, że mimo mojego osłabienia, braku energii do powstania i pójścia dalej, mogę chwycić tą tabliczkę. Podciągnąć się na nią. Tak, na tyle starczy mi sił. Mogę się na niej oprzeć, użyć jej jako podparcia, kuli, trzeciej nogi. Że może mi pomóc w poruszaniu się. Że dzięki niej mógłbym iść, a kiedy już odzyskam siły, odłożyć ją na bok, wbić przy innym poszkodowanym, spoczywającym na ziemi. Bo być może jemu też pomoże. Chociaż tego nie zauważy. Prawdopodobnie będzie leżał dalej i użalał się nad sobą, szukał dziury w całym, widział dookoła same wady i niedoskonałości. Ale być może któregoś dnia, gdy ta tabliczka zasłaniająca mu śmiercionośne promienie słońca, wkurzy go na tyle, by w jego głowie narodziła się idea jej usunięcia, podciągnie się na niej. Oprze. Ujrzy wtedy, że dalej też jest życie, że świat nie kończy się na 5 metrach widzianych z pozycji leżącej. Że może iść dalej opierając się na tej tabliczce. I tak zrobi. Użyje jej jako kuli. A kiedy już odzyska siły, pozostawi przy innym poszkodowanym, który również uzna ją za bezużyteczną. Dopiero, gdy przejdzie przez całe to piekło, zyska tabliczkowe doświadczenie, odnajdzie sens jej istnienia. Przekona się, że tabliczka może pomóc, że to od nas zależy co z nią zrobimy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

nie chcę żyć w idealnym świecie

Wiem tytuł może przerażać, sugerować, że z autorem jest coś nie tak. Wzbudzać wewnętrzne oburzenie. Zachęcić do czytania, aby móc obalić argumenty autora (na pewno, dlatego dałem taki tytuł!). Już wyjaśniam o co mi chodzi.

szczerość

Długo zastanawiałem się o czym napisać. W głowie obecnie mam taki malutki mętlik, tyle rzeczy do zrobienia, cały czas chodzę rozkojarzony, mając na myśli jedno, a mówiąc drugie. Wiele osób zastanawia się na pewno co z nim nie tak, o czym on bredzi. Super, nie wiedzą o czym myślę, to co mówię wydaje mi się doskonale zrozumiałe, lecz inni mogą tego nie zrozumieć albo co gorsza zrozumieć źle. Dlatego to wszystko wam tłumaczę. I to nazywam szczerością.

o przerwach

Jeśli w przyszłości udałoby mi się złapać złotą rybkę i miałbym możliwość zrealizowania 3 życzeń, myślę, że jednym z nich byłaby możliwość przeżycia niektórych rzeczy ponownie po raz pierwszy. Pierwsze spotkanie z ukochaną osobą, z obecnymi przyjaciółmi, pierwsze westchnienie po pierwszym obejrzeniu ulubionego filmu, przeczytaniu książki, która zmieniła moje życie. Przeżycie tego wszystkiego od nowa, ponowne poczucie tej olbrzymiej fali uczuć - zachwytu, niepewności oraz uczucia, że to jest właśnie to.