Zatrzymać się. Wziąć głęboki oddech. Wciągnąć chłodne powietrze, aby schłodzić płonące wnętrze. Wypuścić je chwilę później, oczyścić organizm z przeżyć sprzed chwili. Znowu wziąć wdech. Powtórzyć całą procedurę. To tak łatwo nie odpuści...
Gdyby kiedyś, jakimś cudem udało mi się zajrzeć do wnętrza mojej głowy, prawdopodobnie przeraziłbym się tym widokiem. Pomijam naczynia krwionośne, kłębki komórek nerwowych upchane w coś na kształt gąbki do kąpieli. Patrzyłbym dalej, głębiej. Tam gdzie dzieją się rzeczy niepojęte.
-Hmmmm... Ten odgłos siedzi mi ciągle w głowie. Czuję jakby usiadł tam jakiś bobas i próbował medytować. Powtarza ciągle, do znudzenia swoją mantrę: hmmm. Co jakiś czas wali łapami w podłogę ze złości. Chyba mu nie wychodzi. Nie radzi sobie z tym wszystkim. Problem go przerasta, nie może uspokoić ścigających się ze sobą myśli. Nie udaje mu się ich wywalić ze swojego umysłu. Nie masz nigdy takiego uczucia, że coś Cię trapi, ale nie wiesz co?
Otwieram oczy. Czuję wilgoć na policzku. Dopiero budzi się we mnie świadomość pobudki, powrotu do życia ze świata Morfeusza, a organizm już przygotował dla mnie specjalne powitanie. Chwila wzruszenia, nawet nie wiem z jakiego powodu. Tak... bez powodu. Budzisz i wiesz, że coś się zmieniło, jakaś cząstka ciebie we wszechświecie uległa zmianie. Otworzyły się drzwi do pokoju zawierającego rozwiązanie ostatnich problemów, myśli, wewnętrznych konfliktów, a może wspomnień? Uświadamiasz sobie, że ty też możesz. Że ty też... jesteś.
Kiedy przyglądam się swojemu życiu z obecnej perspektywy, mając w pamięci stan sprzed iluś tam lat wstecz, pamiętając wszystkie wydarzenia z tego okresu, nie sposób się nie wzruszyć. Oddać światu oddech zdumienia, zaskoczenia. Jedyna zapłata za to wszystko, na jaką mnie stać. Czy to na prawdę moje życie? Czy to wszystko jest realne? Czy to dzieje się na prawdę? A może zniknie, jak tylko się do tego zbliżę? Na prawdę?
Spodziewałem się końca świata, rzek lawy, płonących domów, morza łez i rozpaczy. Pustki. Ciszy. Samotności.
Z pozoru nic nie znaczące spotkanie. Skrzyżowanie dwóch różnych ścieżek. Zboczenie z własnej, by spróbować czegoś innego. Kupa odwagi, by zrobić pierwszy krok, brak decyzji by dogonić jej właściciela, iść z nim za rękę. Banalne słowa, proste rozmowy, nieprzespane noce, niekontrolowane ruchy warg do góry, by utworzyć coś na kształt łódki. Niby nic... a tak wiele.
Gdyby kiedyś, jakimś cudem udało mi się zajrzeć do wnętrza mojej głowy, prawdopodobnie przeraziłbym się tym widokiem. Pomijam naczynia krwionośne, kłębki komórek nerwowych upchane w coś na kształt gąbki do kąpieli. Patrzyłbym dalej, głębiej. Tam gdzie dzieją się rzeczy niepojęte.
-Hmmmm... Ten odgłos siedzi mi ciągle w głowie. Czuję jakby usiadł tam jakiś bobas i próbował medytować. Powtarza ciągle, do znudzenia swoją mantrę: hmmm. Co jakiś czas wali łapami w podłogę ze złości. Chyba mu nie wychodzi. Nie radzi sobie z tym wszystkim. Problem go przerasta, nie może uspokoić ścigających się ze sobą myśli. Nie udaje mu się ich wywalić ze swojego umysłu. Nie masz nigdy takiego uczucia, że coś Cię trapi, ale nie wiesz co?
Otwieram oczy. Czuję wilgoć na policzku. Dopiero budzi się we mnie świadomość pobudki, powrotu do życia ze świata Morfeusza, a organizm już przygotował dla mnie specjalne powitanie. Chwila wzruszenia, nawet nie wiem z jakiego powodu. Tak... bez powodu. Budzisz i wiesz, że coś się zmieniło, jakaś cząstka ciebie we wszechświecie uległa zmianie. Otworzyły się drzwi do pokoju zawierającego rozwiązanie ostatnich problemów, myśli, wewnętrznych konfliktów, a może wspomnień? Uświadamiasz sobie, że ty też możesz. Że ty też... jesteś.
Kiedy przyglądam się swojemu życiu z obecnej perspektywy, mając w pamięci stan sprzed iluś tam lat wstecz, pamiętając wszystkie wydarzenia z tego okresu, nie sposób się nie wzruszyć. Oddać światu oddech zdumienia, zaskoczenia. Jedyna zapłata za to wszystko, na jaką mnie stać. Czy to na prawdę moje życie? Czy to wszystko jest realne? Czy to dzieje się na prawdę? A może zniknie, jak tylko się do tego zbliżę? Na prawdę?
Spodziewałem się końca świata, rzek lawy, płonących domów, morza łez i rozpaczy. Pustki. Ciszy. Samotności.
Z pozoru nic nie znaczące spotkanie. Skrzyżowanie dwóch różnych ścieżek. Zboczenie z własnej, by spróbować czegoś innego. Kupa odwagi, by zrobić pierwszy krok, brak decyzji by dogonić jej właściciela, iść z nim za rękę. Banalne słowa, proste rozmowy, nieprzespane noce, niekontrolowane ruchy warg do góry, by utworzyć coś na kształt łódki. Niby nic... a tak wiele.
"Does he know who you are?
Does he laugh, just to know
what he has?
Does he know not to talk
about my dad?
Does he know when you're sad?
We don't like to be touched,
Let alone kissed.
Does he know where your lips begin?
Do you know who you are?
Do you laugh, just to think
what I lack?
Do you know your lip shakes
when you're mad?
And do you notice when you're sad?
We don't like to be touched,
Let alone kissed.
Does his love make your head spin?"
Komentarze
Prześlij komentarz