Przejdź do głównej zawartości

Religia

Wiem, nie mogłem wybrać gorszego tematu. Nikt tego nie będzie czytał. Wszyscy zaczną od tego momentu na mnie krzywo patrzeć. Kolejny świrus. Fanatyk religijny. Czy religia jest nam w dzisiejszych czasach rzeczywiście do niczego nie potrzebna? Czy wszyscy wierzący mają nie równo w głowie?


Zastanawiam się czemu duża część osób, szczególnie młodych, na słowo religia ma reakcje alergiczną. Coś zaczyna nas gryźć, swędzić. Weź to ode mnie! Myślę, że jednym z powodów tego, może być zmuszanie nas do życia według kryteriów wiary. Nie możesz tego, tego.. Jak ty się zachowujesz, to nie wypada katolikowi. Dla większości kościół kojarzy się ze starszymi paniami, tzw. moherami, ludźmi klęczącymi w ławkach, skulonymi, klępiącymi zdrowaśki na różańcu. Bycie katolikiem to ciągła modlitwa, tysiące zakazów, zabraniających przyjemności życia, chodzenie na dziwne, nudne msze, gdzie ksiądz na ambonie wypowiada same brednie i banały, a najważniejszym punktem mszy jest składka. Tak! To kolejna rzecz, która nas boli. Czy to wszystko słuszne opinie? Po co w ogóle chodzić do tego kościoła, skoro jego istnienie w dzisiejszych czasach nie ma najmniejszego sensu.

Nie, nie zamierzam nikogo dziś nawracać. Po prostu... coś się we mnie burzy.

Nie jestem jakąś szczególnie religijną osobą. Nigdy nie byłem ministrantem, nie udzielałem się w żadnych wspólnota kościelnych. Religia zawsze kojarzyła mi się z recytacją wyuczonych regułek, chodzeniem na mszę, wystaniem godziny (lub dłużej) w kościele na mszy i tymi wszystkimi "bajkami". Że gdzieś nad nami w chmurkach jest raj, z którego zostaliśmy wypędzeni, kiedy nasi praprapra...dziadkowie zjedli jabłko z drzewa, z którego nie mogli. Ups... Przez ten ich okropny uczynek ludzie teraz cierpią na Ziemi. Umierają i rodzą się w bólu, chorują, są krzywdzeni. Jedynym ratunkiem jest się ochrzcić i wstąpić do kościoła katolickiego. Życie zgodnie z jego wszystkimi zasadami i wtedy może trafimy do nieba. Może, bo bardziej prawdopodobne, że wcześniej będziemy musieli odbębnić odsiadkę w niejakim czyśćcu, gdzie jak sama nazwa wskazuje mamy się oczyścić, bo jak to inaczej. No, a cała reszta, heretycy, grzesznicy będą się smażyć w ogniach piekielnych.

Przypomina mi się tu dowcip:

"Ateista po śmierci trafił do piekła. Puka do bram, otwiera diabeł w gajerze od Armaniego, woń Hugo Bossa...
- Dzień dobry, zapraszam Pana, oprowadzę po naszym piekle. Tutaj są sypialnie, tu natryski, sauna, solarium, jakuzzi, można korzystać do woli.
Ateista zdziwiony, nie wie, o co chodzi.
Wchodzą do następnego pomieszczenia. Długi stół, najlepsze alkohole, fura żarcia, ludzie balują... ateista czuje, że musi być jakiś hak.
Następne pomieszczenie - biblioteka ze wszystkimi książkami, jakie na świecie wydano, diabły pilnują ciszy, ludzie w skupieniu czytają. Ateista nie wie, o co chodzi.
Kolejny lokal - kotły, ludzie w smole się prażą, nieludzkie wycie, diabły widłami popychają tych, którzy chcą uciec. Ateista nie wytrzymał:
- Panie Diable, ale o co chodzi, tu impreza, tu czytelnia, a tu kotły, smoła...
- A nie, na tych niech pan nie zwraca uwagi, to katolicy, jak wymyślili, tak mają."

Idealnie oddaje to naszą wiedzę o religii i to nie tylko chrześcijaństwie, ale każdej innej. Mamy w głowie jakiś stereotyp, że katolik to ten od krzyża, musi cierpieć, modlić się, buddysta to taki łysy mnich w szlafroku, który cały czas medytuje, muzułmanin zaraz przyleci i się wysadzi. Na tym kończy się cała nasza wiedza o religii. Nie zastanawiamy się, dlaczego ci ludzie robią to co robią, przecież też myślą, to nie są "głupi" ludzie. Co więcej na Ziemi przeszło 60% osób w "coś" wierzy. "Coś" więc w tym musi być, skoro dla tylu ludzi jest to tak ważny element życia.

Nasza wiedza o religii często ogranicza się do wyżej wspomnianych stereotypów, jest bardzo płytka. Nie wiem jak powstało dane wierzenie, jaka jest jego historia. Nie rozumiemy rytuałów, dlaczego wygląda on tak, a nie inaczej, co oznacza. Często traktujemy religię jako coś magicznego. Zrobię abrakadabra, pomacham ręką i stanie się to i to. Niestety to tak nie działa. Religia nie równa się magia, nie chodzi w niej o uzyskanie czegoś dla siebie. Chwila... co?? Tak, nie pomyliłem się. Religia jest pewnego rodzaju filozofią życia. Uczy nas jak mamy żyć, aby nasze życie na Ziemi było znośne i przyjemne. Żebyśmy się wszyscy nie pozabijali na wzajem. A islamiści? Przepraszam, Islam jest drugą największą religią na świecie, niektórzy przewidują, że za kilka lat będzie dominującą [klik]. Gdyby głównym założeniem tej religii było by zabijanie innowierców już dawno by nas tutaj nie było. Jest jeden z odłamów, który niestety robi opinię wszystkim.

Każda religia pokazuje ścieżkę, dzięki której mamy osiągnąć zbawienie, które zależnie od wyznania różnie się nazywa i wygląda. Upraszczając to, możemy powiedzieć, że religia uczy nas jak być dobrym, w różnym tego słowa znaczeniu, na co wpływ mają między innymi różnice kulturowe, które sprawiają, że na dane zachowanie oceniamy różnie, zależnie od regionu gdzie się znajdujemy. Osiągnięcie formy idealnej, której pierwowzorem jest sam Bóg. Wyzbycie się naszych ziemskich przyjemności, które niestety prowadzą nas do zguby, co potwierdzają m.in. coraz to nowsze badania psychologiczne (dla wszystkich zagorzałych racjonalistów), dla czegoś większego. Czegoś boskiego.

Wracając do początku, po co w ogóle piszę ten post. Nie po to, żeby być trendy albo komuś się przypodobać. Myślę, że doszedłem do momentu, w którym człowiek zastanawia się nad sensem tego wszystkiego. Momentu, w którym jego tymczasowy obraz rzeczywistości uległ zburzeniu przez to co zobaczył, co przeżył. Ponadto ma już więcej wiedzy i doświadczenia, które pozwalają mu widzieć świat z różnych perspektyw. Nie wiemy, czy rzeczywiście, gdzieś tam istnieje jakaś siła wyższa, Bóg, którego różnie nazywamy. Nie jesteśmy tego w stanie sprawdzić, udowodnić. Wiedzą to jedynie ci, którzy opuścili już ten świat. Niestety nie wynaleźliśmy jeszcze sposobu powrotu stamtąd, aby ich zapytać, co nas tam czeka. Zawodzi więc tutaj racjonalne podejście. Możemy jednak popatrzeć na to, co daje religia i co czujemy.

Impulsem do napisania tego tekstu, było dla mnie poznanie osób, które są "religijne", które działają w różnych grupach, spotkania i rozmowy z księżmi oraz zakonnikami. Zobaczenie, co tak na prawdę ci ludzie robią. I to mnie przeraziło, ale tak pozytywnie. Zobaczyłem tysiące uśmiechniętych ludzi, tańczących, bawiących się, którzy kroczą przez życie z uśmiechem na twarzy. Ludzi, którzy poświęcają swój wolny czas, żeby np. ugotować zupę i porozdawać ją bezdomny. Osoby, które rezygnują z pracy, rodziny, życia w luksusach, aby wyjechać na koniec świata, do Afryki, Azji i pomagać biednym. Prześladowanym przez wojny, czy klęski naturalne. Ludzi umierających za wartości, które wyznają. Tysiące osób, które robią rzeczy, o których my najczęściej myślimy, że są niemożliwe do zrealizowania. A oni po prostu to robią. Kiedy zapytasz ich jak to możliwe, odpowiadają zazwyczaj tak samo: "Z Bogiem wszystko jest możliwe."

Możemy narzekać na wszystkich ludzi wierzących, kapłanów. Że robią rzeczy złe, nieodpowiednie. Przyjrzyjmy się jednak innym grupą: czy wśród lekarzy, prawników, naukowców, ateistów nie ma ludzi, którzy czynią to samo zło? Wszyscy jesteśmy ludźmi, tylko ludźmi. Takimi samymi. Wierzący nie mają żadnych mutacji, nie są kosmitami, są w 100% tacy jak my. Różni ich tylko wygląd, sposób myślenia. Otwartość na świat i na drugiego człowieka. Twierdzą, że z Bogiem wszystko jest możliwe. Tym co zawodzi jest czynnik ludzki, grzeszne ciało, jak to mówi niejaka Biblia.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

nie chcę żyć w idealnym świecie

Wiem tytuł może przerażać, sugerować, że z autorem jest coś nie tak. Wzbudzać wewnętrzne oburzenie. Zachęcić do czytania, aby móc obalić argumenty autora (na pewno, dlatego dałem taki tytuł!). Już wyjaśniam o co mi chodzi.

szczerość

Długo zastanawiałem się o czym napisać. W głowie obecnie mam taki malutki mętlik, tyle rzeczy do zrobienia, cały czas chodzę rozkojarzony, mając na myśli jedno, a mówiąc drugie. Wiele osób zastanawia się na pewno co z nim nie tak, o czym on bredzi. Super, nie wiedzą o czym myślę, to co mówię wydaje mi się doskonale zrozumiałe, lecz inni mogą tego nie zrozumieć albo co gorsza zrozumieć źle. Dlatego to wszystko wam tłumaczę. I to nazywam szczerością.

o przerwach

Jeśli w przyszłości udałoby mi się złapać złotą rybkę i miałbym możliwość zrealizowania 3 życzeń, myślę, że jednym z nich byłaby możliwość przeżycia niektórych rzeczy ponownie po raz pierwszy. Pierwsze spotkanie z ukochaną osobą, z obecnymi przyjaciółmi, pierwsze westchnienie po pierwszym obejrzeniu ulubionego filmu, przeczytaniu książki, która zmieniła moje życie. Przeżycie tego wszystkiego od nowa, ponowne poczucie tej olbrzymiej fali uczuć - zachwytu, niepewności oraz uczucia, że to jest właśnie to.