Przejdź do głównej zawartości

Słowa

Armia mrówek, która zapełnia przestrzeń dookoła nas. Każdego dnia używamy ich prawdopodobnie tysiące razy. Czy ta ilość nie jest przesadą? Czy nie można by było ich jakoś ograniczyć? A może w ogóle zamilknąć?


Kiedyś mówiłem więcej. Usta mi się nie zamykały. Większość z wypowiadanych słów nie miała żadnego głębszego przesłania, zwykła wata, która miała ocieplić czas spędzany z innymi osobami. Plotki, spekulacje, przewidywania przeszłości, teorie spiskowe na temat otaczającego świata. Mówiłem ja, mówili inni. Mówiliśmy, ale nie słuchaliśmy. Kiedy przychodziły momenty, kiedy chciałeś się podzielić z innymi czymś ważnym, zapytać ich o radę, stawałeś na przeciwko pustki. Odkrywałeś, że tak na prawdę nikt Cię nie słucha. Nie przerywają Ci kiedy mówisz, jednak nie rejestrują tego co wydobywa się z twoich ust. To było straszne. Okropne. Chcesz porozmawiać, ale nie ma z kim. Wszyscy mówią, a nie ma z kim porozmawiać.

Aktualnie preferuje raczej milczący tryb życia. Wolę słuchać. Muszę szczerze przyznać, że nie przypuszczałem, że może to być tak fascynujące. Kiedy w końcu udało mi się okiełznać (tak na prawdę wciąż tego się uczę) szalejące myśli, potok słów pchający się na język, dopiero dostrzegłem ile dzieję się wokół mnie. Na ile rzeczy nie zwracałem uwagi, ile z nich w ogóle nie zauważałem.

Żyjemy w okropnych czasach, w których nie dość, że wszyscy się przekrzykują, aby to właśnie oni zostali usłyszani, to nasze rozmowy uległy spłaszczeniu. Wydaje mi się, że więcej czasu poświęcamy aktualnie na pisaniu. Jeszcze o ile by to były listy, to było by wspaniałe. Jednak najczęściej są to literki messengera i buźki emotikon. Wiecie co mnie ostatnio przeraziło? To, jak spłaszczyliśmy uczucia. "Kocham cię" to teraz 9 liter ze spacją po środku, "przepraszam" to 11 liter. A gdzie spojrzenie drugiej osobie w oczy? Fala dreszczy po plecach, strumień potu, próbującego zmyć całą niepewność. Uśmiech z ekranu nigdy nie zastąpi tego widzianego metr przed twoimi oczyma. Znika cała magia tej pięknej chwili, znika wszystko. Zostają tylko słowa.

A na koniec krótkie opowiadanie, też o słowach...


Etgar Keret "Astma":

Kiedy masz atak astmy, brak ci oddechu. Kiedy brak oddechu, trudno mówić. Twoje zdanie składa się z ilości powietrza, jaką możesz wypuścić z płuc. Nie ma tego dużo, jakieś trzy do sześciu słów. Nabierasz szacunku do słowa. Mijasz sterty słów, które przychodzą ci do głowy. Wybierasz najważniejsze. I one też cię kosztują. Nie tak jak ludzi zdrowych, którzy wypowiadają wszystkie słowa gromadzące im się w głowie jak śmiecie. Kiedy ktoś w czasie ataku mówi: „Kocham cię” czy „Strasznie cię kocham” – jest różnica. Różnica słowa. Słowo to wiele, bo tym słowem może być: „usiąść”, „inhalator” albo nawet „karetka”.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

nie chcę żyć w idealnym świecie

Wiem tytuł może przerażać, sugerować, że z autorem jest coś nie tak. Wzbudzać wewnętrzne oburzenie. Zachęcić do czytania, aby móc obalić argumenty autora (na pewno, dlatego dałem taki tytuł!). Już wyjaśniam o co mi chodzi.

szczerość

Długo zastanawiałem się o czym napisać. W głowie obecnie mam taki malutki mętlik, tyle rzeczy do zrobienia, cały czas chodzę rozkojarzony, mając na myśli jedno, a mówiąc drugie. Wiele osób zastanawia się na pewno co z nim nie tak, o czym on bredzi. Super, nie wiedzą o czym myślę, to co mówię wydaje mi się doskonale zrozumiałe, lecz inni mogą tego nie zrozumieć albo co gorsza zrozumieć źle. Dlatego to wszystko wam tłumaczę. I to nazywam szczerością.

o przerwach

Jeśli w przyszłości udałoby mi się złapać złotą rybkę i miałbym możliwość zrealizowania 3 życzeń, myślę, że jednym z nich byłaby możliwość przeżycia niektórych rzeczy ponownie po raz pierwszy. Pierwsze spotkanie z ukochaną osobą, z obecnymi przyjaciółmi, pierwsze westchnienie po pierwszym obejrzeniu ulubionego filmu, przeczytaniu książki, która zmieniła moje życie. Przeżycie tego wszystkiego od nowa, ponowne poczucie tej olbrzymiej fali uczuć - zachwytu, niepewności oraz uczucia, że to jest właśnie to.