Przejdź do głównej zawartości

it hurts enough?

Wolę usłyszeć od kobiety brutalne “odpieprzże się” niż pokrętne teksty w rodzaju “kochanie, może byś tak sprawdził, czy cię nie ma w drugim pokoju, i został tam, bo pokój nie lubi być pusty”.
~Tomasz Beksiński, ostatni felieton


Miałem już więcej nie pisać o miłości, nie przyznawać się do tego uczucia, które stanowi moją piętę Achillesową. Jest moim czułym punktem, nitką, za którą pociągając powodujemy lawinę wewnętrznego zamieszania. Wystarczy jeden mały impuls, jeden zachwyt, bądź (występujące chyba częściej) rozczarowanie, aby na dłuższy czas nie móc się pozbierać. Pozwolić by próba stworzenia czegoś trwałego, namiastka bliższej relacji z drugą osobą, wyssała z ciebie całą energię życiową. Utwierdziła cię w przekonaniu, że stan melancholii - tęsknoty do czegoś pięknego lecz obecnie (czy kiedykolwiek w ogóle będzie?) nieosiągalnego, jest twoim emocjonalnym przeznaczeniem.
Would it be okay, if I took your breath away? 
Well, only for a while. 
Only it till it hurts inside. 


Well it feels like love
But I'm not sure
If it really does

And it hurts like love
But I'm not sure if it hurts enough,

So, you move me
So I almost fall,
If I just disappeared would you even notice at all?

Well, no
I don't think so.

And all I want is you
But I'm not sure if you want me to
When I go I know I'll cry
And I'm not sure
If your eyes will remain dry

Would it be alright, if I stayed with you tonight?
Well, would it be ok if I took your breath away?

Well I feel all alone
But I'm not sure if you're on your own
And I feel like a fool
And I'm not sure
Why I'm waiting for u
Cos it feels like love
And I'm not sure
If it really does
And it hurts
It hurts like love
And I'm not sure
If it hurts enough
I'm not sure
If it hurts enough
~Elena Tonra "Took your breathe away"

Coraz dłużej żyjąc na tym świecie dochodzę do wniosku, że to chyba miłość jest tym co napędza ludzi, jest powodem, dla którego wstajemy każdego dnia i chcemy żyć. By móc otrzymać odrobinę tego skarbu od innych, udzielić go świadomie lub nie innym.

Nie wiem, czy tym razem się zakochałem. Od początku podchodziłem do tego z rezerwą. Przyjąłem postawę nie wiem co będzie, co wyniknie, poczekamy zobaczymy. Nie obiecujmy sobie nie wiadomo czego. Nie twórz scenariusza przyszłości, przewracając dopiero pierwszą stronę. Starałem się trzymać mocno tego postanowienia, co innego ma w tym temacie do powiedzenia moja głowa (a może raczej serce?). Nie dla niej takie kajdany. Czując, że jest przyjemnie, wspaniale - podsuwa myśl, że to może to. Czyżbyś odnalazł to, czego tak uparcie poszukujesz? Można w końcu skończyć tą farsę, potocznie nazywaną życiem? 

Każdy z nas ma jakieś kryteria, oczekiwania jak to będzie. Jak ma wyglądać ta druga połówka jabłka. Najpierw wyobrażamy sobie jej wygląd, jednak z czasem dochodzimy do wniosku, że w sumie to nie to jest najważniejsze, i tak Amor trafia w nas wtedy kiedy najmniej tego się spodziewamy, zakochujemy się w tych przypadkowych przechodniach kroczących obok nas. Musi być jednak coś, co przykuje tą naszą uwagę. Co spowoduje, że wzrok nie prześlizgnie się tylko po jej twarzy, lecz zatrzyma się na dłużej. Jakiś szczegół. Piękny uśmiech? Wyraz twarzy, taki prawdziwy, rodzący ciekawość, kto kryje się za nim? 


Niezrozumiałe staje się tylko, czemu to musiało się tak skończyć. Czy to faktycznie koniec? Czy obietnica "jeszcze tyle razem zobaczymy, zrobimy" potrafi wyparować tak szybko, tak niespodziewanie, bez oznajmiania powodu? Myślę, że przyczyna zawsze jest, niestety dla jednej ze stron jest ona mniej znana, ukryta pod płaszczem niewiedzy, niemożności czytania w myślach drugiej osoby.

Czy warto walczyć? Z płaczącym, nie tylko sercem, próbować złapać ponowny kontakt? Tylko, czy druga strona tego oczekuje?

To szczera prawda, ziemski aksjomat, że to jak wiele ktoś dla nas znaczył odkrywamy, kiedy zniknie. Kiedy nie możemy już go zobaczyć, porozmawiać. Tylko, czy za każdym razem to musi, aż tak szarpać. Czy druga osoba odchodząc musi wyrywać za sobą ten przylepiony do naszego wnętrza ogon?

Komentarze

  1. Bardzo spodobal mi sie ten wpis i poruszyl jednoczesnie. Odwiecznie nurtujace nas pytanie : czy mimo wszystko, nie zważajac na żadne "ale "warto zaryzykowac i zawalczyc o relacje?! Mysle ze mozemy tak po prostu sprobowac zatrzymac wazna dla nas osobe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję :) To jest chyba jeden z największych dylematów, jaki spotyka nas w życiu. Też tak myślę, jednak kiedy jedna ze stron odcina się tak po prostu, nagle, nie wiem, czy warto ją ścigać i chcieć zatrzymać za wszelką cenę, musi być jakiś powód takiego zachowania, a związek (przynajmniej wg mnie) powinien być zgodą i chęcią obu stron na bycie razem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, niemniej jednak warto poznac przynajmniej ten powod, gdyz czesto 2 strona ma podobne obawy . Podobno "wina " lezy zawsze po srodku. A czasem wystarczy jeden maly gest zeby rozwiac wszelkie watpliwosci.

      Usuń
    2. Hmm... Spróbować raczej nie zaszkodzi

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

nie chcę żyć w idealnym świecie

Wiem tytuł może przerażać, sugerować, że z autorem jest coś nie tak. Wzbudzać wewnętrzne oburzenie. Zachęcić do czytania, aby móc obalić argumenty autora (na pewno, dlatego dałem taki tytuł!). Już wyjaśniam o co mi chodzi.

szczerość

Długo zastanawiałem się o czym napisać. W głowie obecnie mam taki malutki mętlik, tyle rzeczy do zrobienia, cały czas chodzę rozkojarzony, mając na myśli jedno, a mówiąc drugie. Wiele osób zastanawia się na pewno co z nim nie tak, o czym on bredzi. Super, nie wiedzą o czym myślę, to co mówię wydaje mi się doskonale zrozumiałe, lecz inni mogą tego nie zrozumieć albo co gorsza zrozumieć źle. Dlatego to wszystko wam tłumaczę. I to nazywam szczerością.

o przerwach

Jeśli w przyszłości udałoby mi się złapać złotą rybkę i miałbym możliwość zrealizowania 3 życzeń, myślę, że jednym z nich byłaby możliwość przeżycia niektórych rzeczy ponownie po raz pierwszy. Pierwsze spotkanie z ukochaną osobą, z obecnymi przyjaciółmi, pierwsze westchnienie po pierwszym obejrzeniu ulubionego filmu, przeczytaniu książki, która zmieniła moje życie. Przeżycie tego wszystkiego od nowa, ponowne poczucie tej olbrzymiej fali uczuć - zachwytu, niepewności oraz uczucia, że to jest właśnie to.