Najtrudniejsze jest zawsze pierwsze zdanie opowieści. Trzeba mieć nakreślony w głowie plan historii, którą chcemy opowiedzieć. Mieć punkt zaczepienia. Wydarzenie, miejsce, z którego możemy wyruszyć w świat słów wypowiedzianych.
Stara kamienica. Drzwi zamknięte na klucz. Zgaszone lampy. Jedynym źródłem światła są płomienie zapalonych świec. Blask księżyca niepewnie wpadający do środka. W powietrzu unosi się dym zapalonych kadzidełek. Przed każdą opowieścią należy oczyścić pomieszczenie. Stworzyć przestrzeń dla opowiadanej historii.
Zaletą mieszkania w "większym" mieście jest możliwość spotkania osób o odmiennych poglądach. O innym spojrzeniu na otaczającą nas rzeczywistość. Rozmowa z ludźmi, których istnienia nawet nie przypuszczaliśmy. Bardziej dostępne są również różnego rodzaju źródła poznania. Możemy wyjść do teatru, na spotkanie grupy dyskusyjnej, wykład, prezentacje. Rozwijać swoje zainteresowania lub dopiero je odkryć.
Wyjazd na studia jest momentem, w którym budujemy siebie. Nasz styl życia, nasze JA zostaje poddane próbie przetrwania. Czy jest ono zbudowane na solidnych fundamentach, realnej chęci takiego życia, czy jest to tylko chęć dopasowania się do dominującego nurtu? Podporządkowanie się opinii innych ludzi. Zaczynamy przebywać w środowisku, gdzie każdy może być sobą. Nikt nas nie ocenia. W miejscach, gdzie każdy pochodzi z innego świata. Zaczynamy się dziwić, ciekawić dlaczego ktoś ubiera, zachowuje się tak, a nie inaczej. Zadajemy sobie pytania, dlaczego my wyglądamy, zachowujemy się tak, a nie inaczej.
Oczywiście najbardziej dominującym uczuciem w pierwszych tygodniach "nowego" życia jest lęk. Strach przed nieznanym. Najczęściej lądujemy w środowisku nowym, w którym nie wiem gdzie, co i jak. Jednak z każdym kolejnym dniem lepiej poznajemy miejsce, w którym się znaleźliśmy. Odkrywamy interesujące kawiarenki, przyciągające wzrok skwerki, hipnotyzujące dźwiękiem kluby. Wczuwamy się w nowe miasto. Zdobywamy nowych znajomych, osoby, które towarzyszą nam w eksploatacji nieznanego świata.
Każda historia żyje swoim życiem. Wypowiedziane słowa już nigdy nie zostaną usłyszane ponownie. Każda opowieść ma tylko jeden żywot. Umiera wraz z wypowiedzeniem ostatniego słowa. Usłyszenie jej jest wielkim wyróżnieniem, skarbem. Staliśmy się posiadaczami czegoś unikalnego, niepowtarzalnego.
Mówi się o tym często i gęsto. Co krok ktoś o tym przypomina. Jak słyszymy w piosence IRY, "Choć raz, tylko raz / Tu na ten świat Bóg nam pozwala przyjść." Nie będzie drugiej szansy, możliwości powtórzenia sytuacji, która nam się nie udała. Musimy dobrze wykorzystać daną nam okazję. Warto się zastanowić, czy to co robimy, na co poświęcamy czas ,jest tym, na co faktycznie chcemy poświęcać czas. Może teraz jest doskonały moment na ponowne ustalenie priorytetów? Jakby nie patrzeć zaczynamy nowy etap życia. Przed nami jawi się wiele perspektyw, możliwości. Czy je wykorzystamy, czy odsuniemy na bok, twierdząc, że jeszcze przyjdzie na nie czas. Czy faktycznie przyjdzie?
Stara kamienica. Drzwi zamknięte na klucz. Zgaszone lampy. Jedynym źródłem światła są płomienie zapalonych świec. Blask księżyca niepewnie wpadający do środka. W powietrzu unosi się dym zapalonych kadzidełek. Przed każdą opowieścią należy oczyścić pomieszczenie. Stworzyć przestrzeń dla opowiadanej historii.
Zaletą mieszkania w "większym" mieście jest możliwość spotkania osób o odmiennych poglądach. O innym spojrzeniu na otaczającą nas rzeczywistość. Rozmowa z ludźmi, których istnienia nawet nie przypuszczaliśmy. Bardziej dostępne są również różnego rodzaju źródła poznania. Możemy wyjść do teatru, na spotkanie grupy dyskusyjnej, wykład, prezentacje. Rozwijać swoje zainteresowania lub dopiero je odkryć.
Wyjazd na studia jest momentem, w którym budujemy siebie. Nasz styl życia, nasze JA zostaje poddane próbie przetrwania. Czy jest ono zbudowane na solidnych fundamentach, realnej chęci takiego życia, czy jest to tylko chęć dopasowania się do dominującego nurtu? Podporządkowanie się opinii innych ludzi. Zaczynamy przebywać w środowisku, gdzie każdy może być sobą. Nikt nas nie ocenia. W miejscach, gdzie każdy pochodzi z innego świata. Zaczynamy się dziwić, ciekawić dlaczego ktoś ubiera, zachowuje się tak, a nie inaczej. Zadajemy sobie pytania, dlaczego my wyglądamy, zachowujemy się tak, a nie inaczej.
Oczywiście najbardziej dominującym uczuciem w pierwszych tygodniach "nowego" życia jest lęk. Strach przed nieznanym. Najczęściej lądujemy w środowisku nowym, w którym nie wiem gdzie, co i jak. Jednak z każdym kolejnym dniem lepiej poznajemy miejsce, w którym się znaleźliśmy. Odkrywamy interesujące kawiarenki, przyciągające wzrok skwerki, hipnotyzujące dźwiękiem kluby. Wczuwamy się w nowe miasto. Zdobywamy nowych znajomych, osoby, które towarzyszą nam w eksploatacji nieznanego świata.
Każda historia żyje swoim życiem. Wypowiedziane słowa już nigdy nie zostaną usłyszane ponownie. Każda opowieść ma tylko jeden żywot. Umiera wraz z wypowiedzeniem ostatniego słowa. Usłyszenie jej jest wielkim wyróżnieniem, skarbem. Staliśmy się posiadaczami czegoś unikalnego, niepowtarzalnego.
Mówi się o tym często i gęsto. Co krok ktoś o tym przypomina. Jak słyszymy w piosence IRY, "Choć raz, tylko raz / Tu na ten świat Bóg nam pozwala przyjść." Nie będzie drugiej szansy, możliwości powtórzenia sytuacji, która nam się nie udała. Musimy dobrze wykorzystać daną nam okazję. Warto się zastanowić, czy to co robimy, na co poświęcamy czas ,jest tym, na co faktycznie chcemy poświęcać czas. Może teraz jest doskonały moment na ponowne ustalenie priorytetów? Jakby nie patrzeć zaczynamy nowy etap życia. Przed nami jawi się wiele perspektyw, możliwości. Czy je wykorzystamy, czy odsuniemy na bok, twierdząc, że jeszcze przyjdzie na nie czas. Czy faktycznie przyjdzie?
Komentarze
Prześlij komentarz