Przejdź do głównej zawartości

ekrany

Tom zrobił najgorszą rzecz jaką mógł zrobić przed wyjściem z domu. No przed trzaśnięciem drzwi do domu. Przed odpaleniem samochodu i pojechaniu przed siebie. Byle gdzie, byle tylko jak najdalej od domu. Chciał uspokoić myśli, wziąć spokojnie oddech. Powiedzieć na głos to, co chce powiedzieć, ale druga strona jakoś nie pozwalała. Drze się tylko, czy krzyczy jak by to wolał polonista. Wyraża głośno swoje racje. Tak, to najlepiej pasuje. Mówi troszeczkę głośniej, abyś dobrze usłyszał. Szybciej, aby upchnąć więcej informacji w tym samym okresie czasu. Trochę niewyraźnie, ale to tylko po to, abyś lepiej przeanalizował, przemyślał, co ona chce powiedzieć.

O co tym razem poszło? Jak zawsze o jakąś pierdołę. Tom zapomniał o ich rocznicy ślubu. Coś wielkiego. Każdemu może się zdarzyć, szczególnie kiedy ma się dużo rzeczy na głowie. Dobra, on nie miał. To znaczy miał, ale jakoś szczególnie się tym nie przejmował, miał to głęboko gdzieś. Tak samo jak szefa i w ogóle cały ten zakład. Zawsze im wszystko nie pasuje, czepiają się o każdy szczegół. Wiecznie nie zdecydowani. Przecież nawet święty by tam nie wytrzymał tygodnia. A Tom wytrzymał i to nie tydzień, a rok. I to nie jeden a pięć. Można więc powiedzieć, że święty to się do niego nie umywa. Miejsce w niebie ma zapewnione po stokroć. Pakiet premium z racji szczególnych zasług w boju. Weteran misji Z.I.E.M.I.A. Kiedy jeszcze dodać, że wylądował tam sam, bez jakiegokolwiek przeszkolenia, wyposażenia, to zastanawia się czy w ogóle nie przeniosą go do lepszego raju. Takiego level up, jak to mówią młodzi. A co, należy się mu.

Aktualnie jednak jechał samochodem. Pruł po drogą najszybciej jak tylko się dało. Wyładowywał całą swoją złość na pedale gazu. Kopał w niego z całej siły. Zawsze tak robił kiedy pokłócili się w domu. Słuchał co miała mu do powiedzenia ze stoickim spokojem. Aż nagle było już za dużo i wychodził. Tak po prostu. Jeszcze trzaskał za sobą drzwiami, żeby podkreślić, że jest zły. To, że przed chwilą stał spokojnie i słuchał to tylko dla tego, że jest dobrze wychowany. Ale ile można, kiedyś pasowało by przestać. Ona jednak nie umiała. Mogłaby tak nawijać bez końca. Nie sprawdzał. Bał się, że wcześniej umarłby z głodu niż ona by przestała.

Nie zauważył nadjeżdżającej z boku ciężarówki. Za bardzo był skupiony na kłótni i pedale gazu. Na tym, aby wyładować na nim całą tą złość, która w nim była. Nie widział świateł nadjeżdżającego tira, tego jak trąbi, jak uderza z całym impetem w jego samochód. Najprawdopodobniej nie poczuł nawet jak umiera. Kiedy zamykał oczy, kiedy życie z niego wyparowywało. Tak bardzo ta kłótnia nie mogła dać mu spokoju.

Kiedy otworzył oczy, siedział w fotelu. W jakiejś dziwnej sali. Dookoła niego były same telewizory. Wszędzie same ekrany. Nic więcej. Nie pamiętał jak tu się znalazł. Bolała go trochę głowa. Ostatnia rzecz, którą pamiętał to trzaskanie drzwiami. Tak, znowu pokłócił się z żoną. Tylko co on teraz tu robi? Co to w ogóle za miejsce?

- Widzimy, że obudził się pan, tak więc możemy zaczynać. Świetnie! Miłego seansu. - obwieścił głos z głośnika.

Czarne ekrany ożyły. Wszystkie zaczęły pokazywać to samo, jakiś film. Zbliżenie na ścianę jakiegoś budynku. Wjazd kamery do środka. Okazywało się, że to nie byle jaki budynek, a szpital. I to też nie pierwszy lepszy oddział, a porodówka. Pełno beczących bachorów. Koniec końców wylądowaliśmy na sali, gdzie rodziła jakaś kobieta. "Chwila, skądś znam tą dziewczynę" - stwierdził Tom. Na ekranie widział swoją matkę jak rodzi. Rodzi jego.

Okazało się, że ten popieprzony film był o nim. Kurna, dokument o nim samym. O jego życiu. Cały czas ktoś go nagrywał. Calusieńkie życie. Tom poczuł się trochę zdezorientowany i podirytowany, kiedy to do niego dotarło. Biorąc pod uwagę te wszystkie przekleństwa, groźby i próby zniszczenia telewizorów, to nawet trochę bardziej niż troszkę. Jednak nikt sobie z tego nic nie robił. Tom mógł robić co tylko popadnie, a i tak nikt się nie odzywał. Był sam w tej dziwnej sali pełnej ekranów, na których leciało jego życie. Od narodzin do śmierci. Bez przerw na reklamę papierosów. Cały czas tylko to co Tom robił w danym momencie życia. Obojętne, czy jadł obiad, czy walczył ze sraczką w kiblu. Nie było żadnego ustępstwa od tej reguły. Nie było również możliwości wyłączenia, czy przewinięcia filmu. Więc kiedy Tom spał, to oglądał jak śpi, czasami nawet przez 10 godzin. Nie należało to do najciekawszych widoków. Problem był tylko w tym, że choć telewizyjny Tom spał, to ten przed ekranem za nic nie mógł zasnąć. Mógł zamykać oczy, ale to i tak nic nie dawało. Sen nie chciał do niego przyjść. Mógł tylko oglądać co ten Tom po drugiej stronie robi. Czasami był to widok miły. Przypominał sobie rodzinne obiady, wigilie z dziadkami. Pierwszy rower. Nawet trochę się wzruszył. Te okresy w jego życiu były wspaniałe. Z czasem jednak takich scen było coraz mniej. W zamian pojawiały się wspomnienia kiedy Tom pierwszy raz upił się z kolegami i leżał w swoich rzygach w krzakach. Kiedy wrócił do domu po tym jak pierwszy raz palił fajki i ojciec czując dym od papierosów zrobił mu lanie tyłka. Kiedy sprawiał sobie przyjemność. Scen z tej kategorii było teraz coraz więcej.

Po kilkudziesięciu latach film dotarł do momentu kiedy kłócił się z żoną. Po raz chyba tysiąc któryś. Był to wieczór, kiedy wypadała ich rocznica, a on jak zawsze mając to gdzieś nie zrobił nic w tym kierunku. Wrócił późno do domu, bo znowu po pracy wyskoczył z kumplami na piwo. Kiedy wszedł do domu ona czekała na niego ładnie ubrana w salonie przy stole ze świeczkami. Było widać, że jest wkurzona. Kiedy tylko go zobaczyła zaczęła się na niego wydzierać. On jak zawsze wysłuchał trochę, wyszedł z domu, wsiadł do samochodu i pojechał przed siebie. Po drodze miał wypadek. Uderzył w niego tir. Chyba nie przeżył, bo zamknęli go w czarnym worku. Ku zdziwieniu Toma film nie urwał się w tym momencie, tylko leciał dalej. Kamera jednak teraz jako głównego bohatera obrała jego żonę. Pokazywała co robi. Jak płacze po nocach sama w domu. Jak zapija się winem.


Kamera zrobiła najazd na fasadę jakiegoś budynku. Wjechała do środka. Okazało się, że to nie był pierwszy lepszy budynek, tylko szpital. Co więcej dotarła nie do byle jakiej sali, a na porodówkę. Jakaś kobieta rodziła. Chwila znał tą kobietę. To była jego żona. "Ma pani syna, gratuluję." powiedziała położna. Popatrzył na datę w rogu ekranu. Wskazywała dzień 6 miesięcy po ich ostatniej kłótni. Kiedy wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Kiedy pędził samochodem, nie zauważając tira z boku. Kiedy nawet nie zauważył, że umiera.





***
Przez długi okres czasu nie pojawiło się żadne opowiadanie. Ostatnimi czasy, muszę się przyznać, nie popełniłem ani jednego. Na szczęście istnieje plik z opowieściami niepublikowanymi. Jedną z nich są "ekrany". Napisane jakiś czas temu. Próba zastanowienia się nad tym, co czeka nas po drugiej stronie. Z tego co pamiętam, pisane w burzy emocjonalnej, co chyba można wyczytać między wersami.
Za wszystkie błędy przepraszam (nie poprawiałem większości, aby zostawić ślad dawnego ja) i mam nadzieję, że spodobało się choć trochę :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

nie chcę żyć w idealnym świecie

Wiem tytuł może przerażać, sugerować, że z autorem jest coś nie tak. Wzbudzać wewnętrzne oburzenie. Zachęcić do czytania, aby móc obalić argumenty autora (na pewno, dlatego dałem taki tytuł!). Już wyjaśniam o co mi chodzi.

szczerość

Długo zastanawiałem się o czym napisać. W głowie obecnie mam taki malutki mętlik, tyle rzeczy do zrobienia, cały czas chodzę rozkojarzony, mając na myśli jedno, a mówiąc drugie. Wiele osób zastanawia się na pewno co z nim nie tak, o czym on bredzi. Super, nie wiedzą o czym myślę, to co mówię wydaje mi się doskonale zrozumiałe, lecz inni mogą tego nie zrozumieć albo co gorsza zrozumieć źle. Dlatego to wszystko wam tłumaczę. I to nazywam szczerością.

o przerwach

Jeśli w przyszłości udałoby mi się złapać złotą rybkę i miałbym możliwość zrealizowania 3 życzeń, myślę, że jednym z nich byłaby możliwość przeżycia niektórych rzeczy ponownie po raz pierwszy. Pierwsze spotkanie z ukochaną osobą, z obecnymi przyjaciółmi, pierwsze westchnienie po pierwszym obejrzeniu ulubionego filmu, przeczytaniu książki, która zmieniła moje życie. Przeżycie tego wszystkiego od nowa, ponowne poczucie tej olbrzymiej fali uczuć - zachwytu, niepewności oraz uczucia, że to jest właśnie to.